Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na toruńskim Rynku jak we Francji [zdjęcia]

(szs), red - sop)
Tuż przed meczem polskiej reprezentacji ulice toruńskiej starówki opustoszały. Życie przeniosło się przed ekrany wywieszone w ogródkach piwnych. Aby śledzić przebieg spotkania, w zasadzie nie trzeba było patrzeć na telewizory, okrzyki szczęśliwych kibiców mówiły same za siebie.

Polacy przenieśli Święto Flagi z drugiego maja na dwunastego czerwca. Im bliżej spotkania z Irlandią Północną, tym na ulicach Torunia pojawiało się więcej barw biało-czerwnych, w oknach, na samochodach i na kibicach.

- Ci, którzy przyszli z szalikami, dostaną piwo ze zniżką - mówi Julian Konopka, właściciel klubu Konmark przy Szosie Chełmińskiej. Obok wejścia do lokalu wisi reklama piwa Guinness, jednak na półkach sztandarowego irlandzkiego trunku nie widać. - Stawiam na dwa zero dla Polski - dodaje Konopka.

Przed samym meczem ulice toruńskiej starówki opustoszały. Zrobiło się wręcz sennie. Grajkowie uliczni zakończyli swoje koncerty tuż po pierwszym gwizdku. Na Szerokiej zostali w zasadzie wyłącznie zagraniczni turyści oraz oprowadzający ich przewodnicy. Z okładek książek ustawionych na honorowym miejscu w witrynach kilku toruńskich księgarń spoglądał na te pustki Robert Lewandowski.

Za to Rynek Staromiejski przypominał Grand Stade w Nicei. Tu zdecydowanie królowała piłka nożna! Ogródki piwne, w których znajdowały się telewizory pękały w szwach, kibice tłoczyli się również poza barierkami. Właściciele i pracownicy pozostałych mogli tylko patrzeć na to z zazdrością.

Aby śledzić przebieg spotkania, w zasadzie nie trzeba było patrzeć na ekran. Okrzyki widzów mówiły same za siebie. Wybuch radości w 51 minucie meczu, gdy Arkadiusz Milik pokonał irlandzkiego bramkarza Michaela McGoverna, słychać było pewnie nawet w Chełmży. Podobnie było z brawami, których echo odbijało się od wiekowych murów toruńskiego ratusza, kiedy na ekranach pojawiał się kandydat do tytułu nowego bohatera narodowego, Bartosz Kapustka.

- Zupełnie jakby piłka nożna była naszym głównym sportem i jakbyśmy odnosili Bóg wie jakie sukcesy - z lekkim przekąsem podsumowuje te wybuchy radości jeden z przechodniów. On również jednak przystanął przed telewizorem i pozostał przed nim do samego końca spotkania. Kiedy w 89 minucie Łukasz Piszczek otrzymał żółtą kartkę, sceptyczny komentator również nie krył zawodu.

- Panie Turek, kończ pan ten mecz - westchnął przy tym inny kibic kawiarniany, cytując słynny komentarz Tomasza Zimocha.

Co do miejsca, jakie zajmuje piłka nożna w sercach Polaków, można być pewnym, że po sukcesie naszej reprezentacji dyscyplinę tę czeka spory awans. Po ostatnim gwizdku, zamiast hasła „Polacy, nic się nie stało”, jakie tyle razy towarzyszyło wcześniejszym występom polskiej drużyny narodowej, wreszcie można było usłyszeć skandowane w wielu miejscach gromkie: „Dziękujemy, dziękujemy”!

- Wygraliśmy pierwszy mecz! Udało się to, czego nasi zawodnicy na mistrzostwach Europy nigdy wcześnie osiągnęli - cieszy się pan Hubert, który również śledził zmagania polskich piłkarzy w jednym ze staromiejskich lokali. - Wynik pewnie mógłby być lepszy, mieliśmy kilka dobrych akcji, chociaż naszym zabrakło skuteczności. Będzie trzeba nad tym popracować. Warto też pamiętać o tym, że drużyna Irlandii Północnej słynie z tego, że skupia się głównie na obronie, nie robiąc w zasadzie nic poza tym. Mam wielką nadzieję, że po kolejnym meczu z Niemcami, który czeka naszą reprezentację, również będziemy mogli cieszyć się tak samo jak teraz.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto