Gdyby nie internet, nie wiedzielibyśmy o słynnym skandalu z WikiLeaks. Może nie uwierzycie, ale w ostatnich dniach internet żyje aferą siemianowicką z nagraniem, które wyciekło ze straży miejskiej.
Sprawdziłam: w wyszukiwarkę Google wbiłam hasło "prowokacja wiceprezydenta". Wyskoczyło, bagatela, ok. 263 tys. wyświetleń. Gros z nich dotyczyło... Siemianowic. Jak to możliwe? Informację tę podały bodaj wszystkie media lokalne, regionalne i ogólnopolskie, nawet te, które na co dzień nie interesują się sprawami naszego miasta. Co ciekawe, przejrzałam kilkadziesiąt podstron i w wyszukiwarce nie znalazłam informacji dotyczącej prowokacji aktualnie urzędującego wiceprezydenta z jakiegokolwiek innego miasta w regionie czy kraju...
Precedens? Nowy sposób sprawdzania straży miejskiej? Przeciek (nie)kontrolowany? Naciski? Pytań w tej sprawie zrodziło się wiele i będą stawiane kolejne. Na wiele z nich musi odpowiedzieć prokuratorskie śledztwo. Na pozostałe być może, niestety, nie poznamy odpowiedzi nigdy. Nie, nie jestem pesymistką. Jestem realistką.
Prezydent Jacek Guzy nie potrafi odpowiedzieć nawet na te najprostsze pytania. Choć przerwał urlop, by osobiście zająć się wyjaśnianiem afery, to w swym napiętym grafiku nie znalazł 15 minut na rozmowę z naszym reporterem. Tym samym nie znalazł czasu na to, aby wyjaśnić Czytelnikom DZ, czyli mieszkańcom Siemianowic, jakie będą losy wiceprezydenta Dariusz Bochenka oraz przedstawić swoje stanowisko. Komunikat na stronie urzędu miasta to za mało. Cóż... Prezydent woli milczeć. Nie pierwszy raz...
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?