Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gen. Elżbieta Zawacka - nasza cichociemna [recenzja książki]

Michał P. Kadlec
Michał P. Kadlec | www.potoruniu.blogspot.com
Pod koniec ubiegłego roku, nakładem wydawnictwa Rytm i Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej, ukazała się pełna biografia legendarnej kurierki, emisariuszki, cichociemnej i Honorowej Obywatelki Torunia. Autorem publikacji jest Katarzyna Minczykowska, która – można powiedzieć – debiutuje jako biografka.

Po książkę Cichociemna. Generał Elżbieta Zawacka „Zo” prędzej czy później musiałem sięgnąć. Miałem jednak pewne obawy, które wynikały z wcześniejszej – w mojej ocenie – zupełnie nieudanej publikacji poświęconej Zawackiej. Moje wahania były tym większe, iż pod nieszczęsną kilkudziesięciostronicową broszurką podpisała się Katarzyna Minczykowska. Życiorys Pani Generał został tam potraktowany bardzo fragmentarycznie, a po lekturze, która zajęła niespełna pół godziny, miałem wrażenie, że przeczytałem suchy biogram wyrwany z jakiegoś podręcznika do historii. Z owej wcześniejszej publikacji (którą teraz – po przeczytaniu Cichociemnej – uznaję za falstart) nie dowiedziałem się wiele więcej, niż z artykułu opublikowanego w wikipedii.

Książkę Cichociemna otwiera słowo do czytelnika prezes Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej, pani Doroty Zawackiej-Wakarecy oraz przedmowa dowódcy JW GROM, pułkownika Piotra Gąstała. Jest też krótki wstęp autorki, po którym wreszcie możemy poznać historię bohaterki i jej rodziny. Już od pierwszych stron czytelnik zdaje sobie sprawę, że jest to dramatyczna historia rodziny, która nie tylko żyła w skrajnej biedzie, ale i musiała ukrywać swoją polskość. Narodziny Elżbiety Zawackiej bowiem przypadają na rok 1909, czyli czasy, gdy Toruń pozostawał jeszcze pod zaborem pruskim.

Od samego początku rzucił mi się w oczy przystępny język, jakim posługuje się autorka. Pani Minczykowska wiedzie czytelnika przez życie swojej bohaterki bardzo płynnie, dzieląc życiorys Zawackiej na cztery rozdziały i liczne podrozdziały. Tekst nie jest przesiąknięty wyłącznie datami i suchymi faktami, chociaż zabrakło mi tu polotu, rodem z książek Kacpra Śledzińskiego czy Normana Davisa, czy też rozmachu, z jakim swoje wojenne losy opisał Jan Karski w Tajnym państwie; książka nie chwyta też za serce, jak Dziewczyny z powstania Anny Herbich. Cichociemna została napisana poprawnie, chociaż bez epickiego zabarwienia, które z pewnością podniosłoby wartość publikacji. Jednak – tylko sam nie wiem, czy to za sprawą barwnego życia Elżbiety Zawackiej, czy też – mimo wszystko – sposobu, w jaki to życie zostało opisane – nie czułem się znużony podczas lektury. Co więcej, z zapałem chłopca, który dorwał się do nowego zestawu klocków lego, wertowałem kolejne strony książki Minczykowskiej, którą oceniam jako jedną z najważniejszych biografii ostatniej dekady. Książka ta wypełniła lukę, nie tylko na rynku wydawniczym, ale również w przestrzeni godnego upamiętnienia Pani Generał. Dla nas, torunian, jest to publikacja szczególnie ważna, gdyż w sposób kompleksowy i rzetelny charakteryzuje nie tylko samą postać Elżbiety Zawackiej (chociaż to przede wszystkim), ale ukazuje zmiany, jakie następowały na przestrzeni dekad w naszym kraju. Te zmiany często pokazane są przez pryzmat Torunia, ponieważ Elżbieta Zawacka, mimo iż wiele lat życia spędziła poza Grodem Kopernika, zawsze tu wracała. Zawieruchy społeczno-polityczne stały się niejako tłem książki, która powinna znaleźć swoje miejsce w Waszych domowych biblioteczkach.

Jeżeli chodzi o samo wydanie. Książka ma twardą okładkę i szyty grzbiet, co z pewnością wydłuży jej żywot, a i lepiej prezentuje się na półce. Niewątpliwym plusem, uzupełniającym tekst, są liczne zdjęcia (również kolorowe na kredowym papierze) z prywatnych albumów gen. Zawackiej. Niestety muszę wspomnieć o dwóch wadach niniejszej publikacji. Pierwsza – dość błaha, ale w erze przekazów wizualnych, dla niektórych może okazać się decydująca. Mam tu na myśli okładkę, która w mojej ocenie została zaprojektowana byle jak, wręcz amatorsko: trzy zestawione ze sobą zdjęcia Zawackiej wydają się być przypadkowo wybrane, do tego nijaka czcionka i mdłe tło dają efekt mało zachęcający. Nie chcąc wyjść na słownego sadystę, znęcającego się nad nieudolnym „grafikiem”, komentarz do loga serii, zagłuszę wymownym milczenie, ale… Rewolwer z serduszkiem? Oni tak na poważnie?... Drugą wadą, według mnie, zdecydowanie ważniejszą, niż okładka zmontowana „na odwal się”, jest przypisowy zamęt, jaki panuje wewnątrz książki. Zabrakło tu wyraźnego podziału na przypisy ważne i mniej ważne. Te drugie, w których mamy odniesienia do konkretnych akt, dokumentów czy publikacji, powinny trafić na sam koniec książki, ponieważ dla przeciętnego czytelnika jest to mało przydatna informacja. Biorąc do ręki książkę historyczną, którą niewątpliwie jest Cichociemna, mam pełne zaufanie do autora. To zaufanie obejmuje również wiarę w to, że daty, miejsca i osoby wymienione w książce są sprawdzone i rzetelnie podane. W tym przypadku wszystkie informacje – przydatne lub nie – lądują na dole strony, przy czym niekiedy dochodzi do sytuacji, gdy przypisy zajmują niemal całą kartkę. Nadmiar odnośników wprowadza niepotrzebne zamieszanie podczas czytania. Przypis powinien być formą dygresji, tu jednak mamy do czynienia z nieuporządkowanym miszmaszem.

Książka Katarzyny Minczykowskiej nie jest doskonała, zresztą mało jest książek, które spełniają wymogi doskonałości, bo ta, sama w sobie jest dość subiektywna. Jak wspomniałem na początku, sięgając po Cichociemną, miałem obawy i spodziewałem się najgorszego. Jak się okazało, dostałem dobrą publikację, która w sposób przejrzysty (pomijając te nieszczęsne przypisy) zaprezentowała sylwetkę jednej z najważniejszych Polek XX wieku.

Autorka włożyła sporo pracy i serca, w przygotowanie niniejszej książki. Efekt – w mojej ocenie – wyszedł bardziej, niż zadowalający, dlatego też z czystym sumieniem mogę polecić Wam tę pozycję, która – bynajmniej – nie została zaadresowana wyłącznie dla naukowców czy miłośników historii najnowszej. Myślę, że każdy mól książkowy znajdzie tu coś dla siebie, a i okazjonalny czytelnik (ten statystyczny jednoksiążkowiec) nie skończy lektury w przeświadczeniu, że zmarnował swój, jakże cenny czas.

Michał P. Kadlec
[email protected]
www.potoruniu.blogspot.com

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto